Pożegnanie z Bangkokiem

Jestem już w Birmie.

Rano jeszcze planowałem dłuższy pobyt w Bangkoku ale szef przynaglił do przyjazdu. Akurat zacząłem się oswajać, przynajmniej w negocjacjach finansowych. Po powrocie z birmańskiej ambasady, gdzie spotkałem tłumek obieżyświatów w tym i Polaków idę popatrzeć na buddyjską świątynię nieopodal. Stoją buty, trzeba zdjąć. Opiekunka świątyni jednak zaraz kazała mi schować telefon, którym zamierzałem wykonać zdjęcia (bo takim to profesjonalnym sprzętem się posługuję). Po obejrzeniu świątyni dokonałem największej obrazy Buddy. Tzn podniosłem but aby go rozsupłać i wycelowałem nim w wielki posąg Buddy. Opiekunka sapnęła z mieszanką zdumienia i mniej więcej tak jakby ktoś paradował z siusiakiem na wierzchu pokazuje mi z zakłopotaniem: „shoe, shoe down”. Wskazanie nogą jest obrazą, a Buddy jeszcze większą.

Taksówkarz złożył mi bezczelną propozycję powrotu za 500 bhatów czym mnie rozzłościł i mówię 200. 400. 200. 300. Nie, 200. To chociaż 250. Nie, 200. Dobrze, 200. Ale podczas jazdy zamienił się już w uroczego człowieka – Budda mu lata pod lusterkiem i figurka jakiegoś mnicha. Pytam po co to: mówi żeby chronił w niebezpiecznych dzielnicach.

Następnego dnia odwiedzam znowu rodzinną knajpkę i czytam dokumenty. Przysiada się blondynka i mówi: „Cześć, jestem Matylda” i wyjaśnia że jest z Francji choć nie było to konieczne, gdyż anglo-francuski jest nie do pomylenia z innym akcentem. „Ale jestem z Alzacji” – co wyjaśnia jej niemiecki wygląd. „Słabo mówię po angielsku, tres dificile”. Ja na to że słabo po francusku bo też „tres dificile”. Milczenie. „Jesteś zły?”. „Co takiego?”. „Że słabo mówię po angielsku”. Otwieram ze zdumienia szeroko oczy. Siedzi, wpatruje się i głupio się uśmiecha. „Muszę zaraz iść, mam appointmą”. Mocny stuff mają w tym Bangkoku.

Na lotnisko wynegocjowałem 400 bhatów, pani z linii Air Thai indaguje mnie czemu mam paszport tymczasowy i czemu wiza z Bangkoku i czy tutaj mieszkam. I że „o z Polski” – cieszy się, choć nie wiem czemu. Inny taksówkarz gdy usłyszał że z Polski to pokazuje na mięśnie: „silni ludzie”! Ciekawe opinie.

W Yangonie wzmożone przeczesywanie bagaży i podbicie paszportu po uprzednim sfotografowaniu delikwenta. Pojawiają się eleganckie młodziutkie Birmanki i zapraszają do taksówek. Ładne dziewczyny, ciekawsza uroda od Tajek. Ładują mnie do zdezelowanej Toyoty, której pasek klinowy wyje potępieńczo i suniemy przez inny świat. Pomiędzy rozwalające się domy wciśnięte luksusowe salony mebli i gigantycznych abażurów. Dymiące autobusy ogórki, a od czasu do czasu kłujący luksusem samochód. Staram się nie zwracać uwagi na to że Toyota z trudem mieści się w zakręty a kierowca wykonuje skręty na liniach ciągłych. Kuszą knajpki, młodzież ogląda pirackie płyty DVD, majaczy oświetlona, wielka, złota pagoda. Kioski rodem z PRLu. I zajeżdża pod hotel. Podaję mu banknoty ze zwitka waluty uzyskanej z wymiany 100 dolarów. W Birmie ceny są bardzo niskie. Nic dziwnego – pensja w Tajlandii to 900zł, w Birmie kilkakrotnie mniej. Hotel luksus typu późny PRL, wytarte dywany, stare windy i kosmiczne ceny. Zażądali 1000 dolarów z góry. Powiedziałem że nie mam i skończyło się na razie na 300. Pokój wielki, ale PRLowski. Za klimatyzator naprędce biegnie schować się jaszczurka. Mam nadzieję że nie przyjdzie mnie zagryźć w nocy. Liczna lista kar: za zniszczenie dywanu, nakaz przeglądania bagaży czy ktoś nie podrzucił narkotyków. Zakaz sprowadzania prostytutek. Birma przeżywa, podobnie jak Tajlandia, najazd seksturystów – dziesiątki, setki tysięcy… samobójców. W obu tych krajach procent HIV jest straszliwy. W Tajlandii broszurka w hotelu podała liczbę do 50% pracownic sexbiznesu.

Jutro znowu chińskie korpo.

Zdjęcia z Bangkoku (telefonem 🙂 )

bang1 bang2 bang3 bang4 bang5 bang6 bang7 bang8 bang9 bang10 bang11 bang12 bang13 bang14

 

Kolejka pod ambasadą Birmy i jazda Tuk-tukiem

bang15 bang16 bang17

Klon George’a Clooneya w hotelu

bang18 bang19 bang20 bang21 bang22 bang23 bang24 bang25 bang26 bang27 bang28 bang29 bang30

Tutaj dokonałem obrazy Buddy

bang31

wiza birmańska

 

Dodaj komentarz