Wściekły chiński smok

chinese-dragon-o

Chiny utraty twarzy nie zapominają nigdy. W 2010 roku komitet noblowski przyznał chińskiemu dysdentowi: Liu Xiaobo /Liu sziaobo/ pokojową nagrodę Nobla. Chiny zareagowały jak to Chiny – niczym potężny, zraniony smok. „Obraza narodu chińskiego i partii…”. „Jak długo Norwegia będzie obrażać naród chiński i wtrącać się w jego prywatne sprawy?”. Przypomnę tylko, że zgodnie z tradycją – pokojowa nagroda Nobla przydzielana jest w Norwegii, która w czasie życia Nobla znajdowała się w unii ze Szwecją i sądzono w związku z tym że Norwegowie będą neutralni światopoglądowo. Komitet noblowski złożony jest zatem w tym wypadku z Norwegów i chiński smok zaczął natychmiast pluć ogniem w ten niewielki, choć aktywny i szlachetny kraj (Norwegia odmawia np sprzedaży uzbrojenia podejrzanym krajom, podczas gdy np Polska wyprzedaje stare uzbrojenie krajom afrykańskim, w których toczą się wojny). Natychmiast utrudniono działania norweskim firmom w Chinach, czyniąc ich życie nie do zniesienia. Zaostrzono przepisy wizowe. Sam odczułem różnicę starając się o wizę biznesową do Chin: Norwegowie dostali ją jak po grudzie po uiszczeniu niemałej opłaty 600 koron, podczas gdy ja z „zaprzyjaźnionej” Polski otrzymałem ją szybko i za darmo. Stosunki między Chinami a małą Norwegią określane są jako „lodowate”.

Ostatnio rząd norweski znalazł się w trudnej sytuacji, gdyż do Oslo przybył laureat nagrody Nobla sprzed 25 lat – Dalaj Lama. Chiński smok z uwagą łypał okiem. Rząd Norwegii wykonał unik i nie spotkał się z Jego Świątobliwością, natomiast uczynił to komitet noblowski. Przed Stortingiem zebrały się grupy protestujących Norwegów zarzucając rządowi podwójne standardy moralne i tchórzostwo.

W owym czasie wziąłem młodszego chińskiego kolegę na spotkanie grupy luźnych znajomych w Oslo. Sporo tam wariatów różnej maści, podróżników, buddystów, poszukiwaczy duchowych. Gdy zobaczyli Chińczyka to potraktowali jak kuriozum, po czym wyciągnęli bilety na spotkanie z Dalaj Lamą i dalej namawiać go na przyjście. Panika pojawiła się na jego twarzy i mówi: „nie, nie mogę, będę mieć problemy z rządem”. Gdy opowiedziałem to znajomej Chince z pracy ta wzruszyła tylko ramionami: „no tak, pewnie faktycznie by go zapisali, ale ja raz ponarzekałam na rząd chiński w norweskiej telewizji i nic się nie stało” – opowiedziała butnie. Faktycznie w Chinach obecnie na partię i rządy narzekać można pod warunkiem że nie jest to duża organizacja – wtedy władza uderza i ją rozprasza.

Pewien bywały w świecie Norweg zaczął rozprawiać przed Chińczykami o zaletach demokracji, o rozwiniętych społeczeństwach europejskich, o moralności społeczenej itd. Siedział tam pijany Poinformowany Chińczyk (Chińczycy z powodów genetycznych nie mogą wiele wypić). I zupełnie nie kryjąc już zniecierpliwienia zaczął dyszeć nacjonalizmem: „co wy sobie Norwegowie wyobrażacie? Że możecie nas pouczać? Nie zrobicie nigdy interesów w Chinach, Chiny to wielki rynek”. I tak argumenty siłowo-ekonomiczne przeciwstawił moralnym. Norweg słucha tej tyrady ze skwaszoną miną i ja mimo że jestem chińskim najemnikiem, minę mam niewesołą.

„Może się jakoś ułoży?” – pyta Norweg Poinformowanego Chińczyka. „Nie ma szans. Chiny nie zapominają nigdy!”. Ta wasza premier pytała mnie: „co ja mogę zrobić żeby polepszyć stosunki z Chinami?”. „To bardzo proste” – kontynuuje Poinformowany Chińczyk – „musicie złożyć oświadczenie, że decyzja komitetu noblowskiego była podjęta zupełnie niezależnie od woli rządu i rząd norweski się od niej odcina”. „Nie mogę, Norwegowie tego nigdy nie zaakceptują. Ja to bym nawet to powiedziała, ale wyborcy tego nie zrozumieją”. „Wobec tego pozostanie, tak jak było”.

Chiński smok był coraz bardziej pijany i wściekły. Gdy poszedł sobie poklepałem Norwega po ramieniu.

Dodaj komentarz